poniedziałek, 30 stycznia 2017
DIY: Strój superbohatera. I superbohaterki!
Jak wygląda warsztat pracy, gdy zamykam przedsięwzięcie pt." Bal Karnawałowy"? Całkiem nieźle. Jest po drugiej, padam ze zmęczenia i wcale nie zamierzam tego bajzlu sprzątać. O nie! Należy mi się wygodne łóżko, sporo godzin snu i dość silna wolna, która nie pozwoli mi zasnąć w opakowaniu. Rano natomiast wystarczą mi uśmiechy na dwóch buźkach.
Jak to wszystko powstawało? Na tzw. fristajlu. Z czego zrobiłam? Z tego, co miałam. Peleryny z materiału podszewkowego, czarne gładkie koszulki z Decathlonu, aplikacje złote i niebieskie z jakiegoś błyszczącego rozciągliwego materiału, literki H z mojego podkoszulka, literki F z obrusa, do paska użyłam pianki i papieru brokatowego. Getry H i to, co oboje mają na nadgarstkach (jak to nazwać?) z męskiej koszulki. Dodatkowo taśma termiczna, zmywalny pisak do tkanin, maszyna do szycia, cierpliwość, gorący klej, cierpliwość, klej to tkanin, cierpliwość, igła i nitka, cierpliwość, energia, cierpliwość, cierpliwość.. Więcej zdjęć kiedy indziej. Te są niezbyt ostre, bo robione w nocy. Stroje po balu są jednak w tak niereprezentacyjnym stanie, że najpierw muszę je do ładu doprowadzić.
Ps. Spódniczka i spodenki nie są mojego autorstwa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz