wtorek, 1 listopada 2016

O Chandrze.


Smutek? Melancholia? Zakrada się czasem na paluszkach i podkrada nam 2-3 dni. Bo czasem coś w nas pęka.. A jakże! Jesteś matką i nadal pozostałaś człowiekiem. Musiałabyś być zapomnianym granitowym pomnikiem z gołębiem na głowie, żeby Ciebie wątpliwości i smutki nie dopadały. No, ale nie jesteś i musisz sobie radzić. Tylko jak? Tego nie wiem tak do końca. Tak wiele sposobów, jak wiele nas na świecie. Jedno jest pewne. Trzeba to przeżyć. Wewnętrznie i zewnętrznie przepłakać. Wywalić ze swojego serca, by wpakować do czyjegoś ucha. Albo zasmarować swymi ponurymi myślami jakąś Bogu ducha winną kartkę. Wypłakać oczy, wypłakać żale, potem wytrzeć je do sucha, wysmarkać nos - ale tak porządnie, jak anonimowi Panowie pod monopolem. Na koniec poprawić symbolicznie włosy oraz image ogólny, założyć wygodne buty i iść na świeże. Odetchnąć i złapać zadyszkę przy szybkim marszu. I obgadać sobie to i owo z samą sobą.
Nie odsuwać na bok, nie zagłuszać odkurzaczem, nie zastawiać kartonami z garderoby. Nawet Cillit Bang tu nie pomoże. Nie. Trzeba ją nazwać po imieniu - Chandra. Zapoznać ją z emocjami, które ją do nas cichcem sprowadziły. Trzeba ich sobie przedstawić. Opowiedzieć jej o Smutku, który lubi deszcz i jest melancholijny z natury. I o Tęsknocie, co hobbystycznie uprawia ogródek, w którym pielęgnuje wspomnienia GMO. A im trzeba powiedzieć, że z Chandry to prawdziwa psiapsióła. Przychodzi, gdy coś jest na opak i mobilizuje do zrobienia porządku z tym na opak czymś. Trzeba wysłać ich na spacer. Niech sobie wszystko obgadają między sobą. Bo ona po tak efektywnie spędzonym czasie pogłaszcze nas po głowie, powie: "już wszystko rozumiem" i pojedzie na zasłużenie dłuuugie wakacje...

1 komentarz:

  1. To tez płacze i płacze i płacze..nie tylko nad ( i za) tym pięknym talerzem..

    OdpowiedzUsuń